Przeznaczeni to książka, jakiej się po Grocholi nie spodziewałam.
Wielowątkowa, zaskakująca,
dopracowana w najmniejszym stopniu. Każdy detal zdaje się pasować
idealnie, niczym puzzel w układance składającej się z dziesięciu
tysięcy elementów.
Choć do tej pory nie byłam ani
wielką fanką Grocholi, ani jej wierną czytelniczką (Bogiem a prawdą nie
spostrzegłam nawet, że milczała od 4 lat), lektura Przeznaczonych ostatecznie przekonała mnie, że mam do czynienia z autorką
dojrzewającą i kapitalnie rozwijającą swój warsztat pisarski, a nie tylko
twórczynią lekkich babskich czytadeł, o których istnieniu wiem głownie za
sprawą ekranizacji.
Początkowo powieść wydaje się
chaotyczna, bowiem wprowadzona zostaje do niej piątka równie ważnych bohaterów –
zdawałoby się kompletnie ze sobą niepowiązanych – których nitki losu prędzej
czy później się ze sobą splączą. Mnogość wątków, a także wielka różnorodność
bohaterów, pozwoliła pisarce nie tylko wykazać się twórczo, ale także wpłynęła
na sposób odbioru całości przez czytelnika: niemalże pewne wydaje się, że każdy
znajdzie w powieści ulubioną postać, tę, dla której będzie chciał czytać
więcej i więcej. Wybierać może zarówno spośród mężczyzn, jak i kobiet. W Przeznaczonych poznajemy bowiem
Gabrysię, Olin, Mateusza, Kubę oraz Jerry’ego.
Olin, to pisarka, od 20 lat
trwająca w związku z żonatym mężczyzną. Jerry to skłonny do uzależnień
(dziś hazardzista, kiedyś alkoholik), który próbuje wciągnąć w swoje
szemrane interesy Kubę poznanego na spotkaniu grupy AA. Jego upadkowi moralnemu
przygląda się Gabrysia – młoda krupierka, próbująca mimo ciężkiej pracy stworzyć związek z Mateuszem,
niemająca jednak pewności czy ma on jakąkolwiek przyszłość.
Poza wątkami obyczajowymi ogromną
wartość książki stanowi wprowadzenie do niej tematyki uzależnień – szczególnie od
wspomnianego hazardu, który to mechanizm został zaprezentowany niejako od
kuchni: oczami młodej krupierki, która widząc jak nisko można upaść, zupełnie
inaczej spogląda na bogaczy mijanych za dnia na ulicy. Istotny jest również
temat znienawidzonej pracy, której trzymamy się jedynie po to, by mieć za co
żyć.
Bardzo zaskoczył mnie finał
powieści – nie spodziewałam się, że autorka tak zawróci akcję, nie miałam nawet
świadomości, że część bohaterów nie jest prawdziwa. Tak bardzo chłonęłam akcję,
że przeoczyłam sygnały (jeśli takowe były) wysyłane przez twórczynię między
wersami. Cieszę się z tego bardzo, bo z całą pewnością sprawi to, że
lekturę zapamiętam na dłużej.
Zaskoczyło mnie również samo wydanie
książki – okładka nie wrzeszczy wyeksponowanym nazwiskiem autorki, jest wręcz
wyciszona – nie wyróżnia się spośród innych publikacji, których kolory
najczęściej są bardzo intensywne. Tutaj jest delikatnie do tego stopnia, że
powieść gubi się pośród innych, a mimo to sprzedaje się doskonale.
To jest właśnie siła nazwiska i przykłada na to, że wydanie może być skromne, a powieść i tak trafi na listy bestsellerów.
AA, blog z recenzjami, Katarzyna Grochola, książka, książka o hazardzie, nowa powieść Grocholi, opinia o książce, powieść, Przeznaczeni, recenzja książki, Wydawnictwo Literackie
0 komentarze:
Prześlij komentarz