Yaa Gyasi to amerykańska autorka,
której korzenie sięgają czarnego serca Afryki. Za sprawą Drogi do domu, swojej debiutanckiej powieści, zabiera nas ona w egzotyczną
podróż pokoleniową, zaczynającą się w XVIII-wiecznej Ghanie, a kończącą w Nowym
Jorku XXI wieku.
Oprócz historii rasizmu i
niewolnictwa, które to tematy są niemożliwym do przeskoczenia elementem
całości, autorka podejmuje wątki miłości, szczególnie zaś rodzinnych losów, podążającej
za bohaterami niczym cień przeszłości i naszyjnika, który zdaje się materialnym
przedstawicielem minionych czasów.
Obok tego wszystkiego rozpoczyna
się ruch abolicjonistyczny, któremu towarzyszą nieustające walki czasów
kolonializmu, a także niechlubne próby handlu ludźmi, podejmowane także przez
samych czarnoskórych, którzy wzajemnie sprzedawali się białym ludziom. Byle
przetrwać, byle zyskać, byle nic nie stracić.
Bogate tło historyczne stanowi dobry punkt wyjścia do snucia historii rodzin toczonych dramatami – rozstaniami, śmiercią, biedą, intrygami. Nie braknie tutaj oczywiście magii związanej z kolorytem lokalnym – obyczajowość i plemienne tradycje przyświecają kolejnym decyzjom bohaterów. Wydaje się, że nośnikiem magii jest naszyjnik, przekazywany z pokolenia na pokolenie, pokonujący drogę z Ghany do Nowego Jorku i z powrotem.
Opowieść rozpoczyna się od
historii dwu sióstr, niewiedzących o swoim istnieniu, z których jedna,
Effia pozostała na miejscu z białym mężem, angielskim handlarzem
niewolników, z którym żyła, nie czując efektów niewolnictwa, druga zaś,
Esi, trafiła na statek wiozący czarnoskórych do Ameryki i tam czeka na sprzedaż.
Mimo że obie pochodziły ze Złotego Wybrzeża, ich losy potoczyły się zupełnie
inaczej, dając zaczątek snutej przez Gyasi opowieści i wprowadzając na scenę
kilkunastu barwnych bohaterów.
Niezwykle klimatyczna, barwna,
choć w wielu punktach także mroczna i brutalna saga rodzinna, której
jedynym mankamentem jest to, że czyta się ją bardziej jako zbiór krótkich nowel
niż jako spójną całość, będącą zgrabnie splecioną powieścią. Istotne, by
się nie zagubić, jest korzystanie z
dołączonego do książki drzewa genealogicznego rodzin opisywanych postaci. Poza
tym – warta lektury historia o różnorodności kulturowej, których cechami
charakterystycznymi są wyraziści bohaterowie, i która wielu czytelnikom z pewnością
zostanie w sercu i pamięci na dłużej, jako świadectwo życia czarnoskórych w
trudnych dla nich czasach. Doskonale pokazuje ona jak igraszki losu mogą wpłynąć
na to, jak potoczą się nasze losy i jak trudno żyć w świecie, w którym
inność jest napiętnowana, a za rodziną snuje się widmo klątwy oraz uzasadniony
lęk przed ogniem.
Polecam.
blog o książkach, blogspot, Droga do domu, egzemplarz recenzencki, opinia o książce, recenzja książki, Wydawnictwo Literackie, Yaa Gyasi
Brzmi egzotycznie i ciekawie. Wezmę do kolejki za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńTakie historie sobie cenię. Bogate tło historyczne, losy rodzin. Odkąd zobaczyłam w zapowiedziach mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńChciałabym ją bardzo przeczytać, głównie z tego powodu, że jeszcze chyba nigdy nie czytałam książki o Afryce. Jestem ogromnie ciekawa. ;)
OdpowiedzUsuńOj, to musisz nadrobić!:)
OdpowiedzUsuńBardzo słusznie. Życzę owocnej lektury na przyszłość!
OdpowiedzUsuńodłożone;)
OdpowiedzUsuńLubię książki, w których bohaterki ostatecznie przezwyciężają wszelkie przeciwności losu i zmieniają swoje życie na lepsze. Zazwyczaj czynią to w nieprzewidywalny dla czytelniczek sposób i to właśnie jest siłą tych książek :) "Droga do domu" już została przeze mnie przeczytana, teraz czekam na premierę "Dziedzictwa Orchana" od Wydawnictwa Kobiecego i liczę na happy end całej historii :)
OdpowiedzUsuń