Carnivia to jedna z najbardziej klimatycznych i fascynujących
serii ostatnich czasów wpisujących się w thrillery. Doskonale zarysowany i
pomyślany świat wirtualnej rzeczywistości skonfrontowany z prawdziwą
Wenecją, pobudza wyobraźnię i zachęca do jego eksplorowania.
Trzecia część cyklu - Rozgrzeszenie - wprowadza nie
lada zamieszanie. Oto Daniele Barbo, założyciel Carnivii, decyduje się na
całkowite od niej odcięcie, co prowokuje hakerów do własnych działań. Te nie są
jednak jedynie niewinną próbą przejęcia władzy, lecz zagrożeniem dla funkcjonowania
całego państwa oraz groźbą wypłynięcia na światło dzienne tego, co na zawsze
powinno zostać zakryte.
Wydarzenia te zbiegają się z otwierającym powieść odnalezieniem zwłok na jednej z weneckich plaż – sposób ich okaleczenia jednoznacznie wskazuje na związek z masonerią. Kapitan Kat Tapo samodzielnie prowadzi śledztwo, które od samego początku zdaje się pułapką. Sprawę komplikuje tożsamość zamordowanego – był on bowiem współwłaścicielem katolickiego banku zaangażowanego w negocjacje z jednym z najbogatszych mieszkańców Włoch.
Wszystko wskazuje na to, że obie sprawy mogą mieć związek, a Kat
uwikłała się w niezwykle trudną sprawę, w której pomocny może być
jedynie mało skłonny do współpracy Daniele.
Jonathan Holt po raz kolejny
wykreował rzeczywistość, w której chce się przebywać, i do której chce się
wracać, mimo czającego się zewsząd niebezpieczeństwa. Spiski, układy, układziki, niezwykła sceneria dodająca kolorytu i
kapitalnie poprowadzona narracja – wszystkie te elementy sprawiają, że nie
miałam ochoty rozstawać się ze światem Carnivii. Bardzo dobrze pomyślana
intryga, plastyczny język, gros interesujących
postaci przewijających się przez książkę i wreszcie sam koncept wirtualnego
świata, to elementy, które powieść (a właściwie całą serię) wyróżniają.
Polecam, zachęcam. Zasmakujcie w
Carnivii, a już nigdy nie będziecie chcieli jej opuszczać. Tam bowiem, możecie
być kimkolwiek chcecie…
blog książkowy, blogspot, Carnivia. Rozgrzeszenie, egzemplarz od wydawnictwa, Jonathan Holt, Muza, opinia o książce, recenzja książki, Wenecja, współpraca z wydawnictwami, Wydawnictwo Akurat
Niestety nie znam tej serii. Kiedy przeczytałam, że opisujesz trzeci tom, pozwoliłam sobie tylko "przelecieć" wzrokiem po recenzji. Ostatnie zdania sprawiły że chcę sięgnąć po te książki.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda że to już koniec tej trylogii :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, mogłabym ją czytać i czytać, i czytać...:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!:)
OdpowiedzUsuń