Muza Jessie Burton, to jedna z najbardziej intrygujących
książek ostatnich miesięcy. Podobnie jak wcześniej w Miniaturzystce,
także i tu autorka pokazuje, jak wielkim talentem pisarskim została
obdarowana i jak świetnie potrafi z niego skorzystać, ku niewątpliwej
uciesze czytelników.
Narracja prowadzona jest
dwutorowo – pierwsza perspektywa to lata siedemdziesiąte dwudziestego wieku,
kiedy to do renomowanej galerii sztuki Instytutu Skeltona w Londynie
trafia tajemniczy obraz niepewnej proweniencji. Przedstawia on lwa oraz dwie
młode kobiety, z których jedna trzyma odciętą głowę swojej siostry. Dzieło
to przekazał pewien młody człowiek, w którego rodzinie płótno znajdowało
się – jak sam twierdzi – od zawsze. Szybko okazuje się, że wyszło ono spod
pędzla młodego hiszpańskiego artysty z początku lat czterdziestych –
Izaaka Roblesa – zaginionego podczas II wojny światowej. Dotąd świat zobaczyć
mógł trzy jego dzieła – Rufina i lew może
być czwartym, rzucającym zupełnie nowe światło na pozostały dorobek malarski
twórcy. W tym samym czasie, w którym obraz trafia do galerii,
pracująca w niej czarnoskóra maszynistka i niespełniona pisarka zmagająca
się z rasizmem – Odelle Bastien – trafia na zagadkowy trop prowadzący aż do
Andaluzji roku 1936.
W tamtych właśnie czasach
prowadzona jest druga linia narracyjna. Oto Harald Schloss, marszand
pośredniczący w handlu największymi dziełami owych czasów, staje przed
szansą sprzedaży obrazu – jak mu się wydaje – wybitnego, choć początkującego
Roblesa. Jego twórczość jednak, spowija więcej mroku i tajemnic, niż ktokolwiek
mógłby przypuszczać. Prawdę znają jedynie nieliczni, a po latach próbuje jej
dociec także Odelle, niestrudzenie poszukująca sprawiedliwości. Losy wszystkich
bohaterów zapętlają się, po to, by ostatecznie połączyć się jedno – w kompletny
i fascynujący obraz.
Burton bardzo umiejętnie
wprowadza atmosferę tajemniczości, tworząc nastrój sprzyjający lekturze
niespiesznej i, paradoksalnie, pospiesznej – jednocześnie bowiem chcemy czytać
jak najprędzej, by odkryć wszystkie sekrety, ale też jak najwolniej, by niczego
nie uronić ani Londynu lat czterdziestych i siedemdziesiątych nie opuszczać. Akcja
zagęszcza się z rozdziału na rozdział i gdy już wydaje nam się, że
jesteśmy blisko uchwycenia sedna, prawda po raz kolejny się wymyka, mile
łechtając czytelnicze ambicje odkrycia wszystkich kart.
Autorka wspaniale zarysowała nie
tylko zasady i konszachty panujące w artystycznym światku, ale także
wewnętrzne przeżycia bohaterów – ich rozterki, troski, pasje, wątpliwości,
pragnienia i trudności stojące na drodze do ich spełnienia.
Jestem całkowicie urzeczona. Muza jest książką, którą trawi się
jeszcze długo po lekturze, a zaczyna w pełni doceniać dopiero po
przewróceniu ostatniej strony. Takie powieści lubię najbardziej i na takie
czekam z utęsknieniem.
Szczerze polecam!
Premiera 24 listopada.
Recenzja Miniaturzystki - klik.
blogspot, egzemplarz recenzencki, Jessie Burton, książka, literatura piękna, Londyn, miniaturzystka, Muza, obrazy, opinia o książce, recenzja przedpremierowa, recenzje książek, Wydawnictwo Literackie
Przepiękna, przyciągająca spojrzenie okładka, do tego intrygujący tytuł, no i Twoja recenzja, jak najbardziej skłaniająca do sięgnięcia - zdecydowanie muszę sobie dopisać tę książkę do listy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ania.
http://chaosmysli.blogspot.com
"Muza" okazała się dla nie jedną z najlepszych książek, które czytałam w ostatnim czasie. Koniecznie muszę przeczytać "Miniaturzystkę", ponieważ jestem bardzo ciekawa tej książki.
OdpowiedzUsuńKsiążka ma same pozytywne recenzje, więc kusi bardzo. Nie znam jeszcze autorki, mam nadzieję jednak, że uda mi się "Muzę " przeczytać.
OdpowiedzUsuń"Miniaturzystka" to była bardzo dobra lektura. Nie mogę się doczekać, kiedy "Muza" trafi w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńDodaję do mojej listy :)
OdpowiedzUsuńksiążka leży i czeka i chyba za Twoją sprawą, w ten weekend będzie jej pora. Ależ narobiłaś mi smaka
OdpowiedzUsuńA ja się zawiodłam na Miniaturzystce, może miałam wobec książki zbyt duże oczekiwania, nie wiem, ale mi się nie spodobała. Dlatego w ogóle nie kusi mnie kolejna książka autorki
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kiedy przeczytam "Muzę".
OdpowiedzUsuń"Miniaturzystka" była rewelacyjna, więc po nowej książce też spodziewam się dobrych wrażeń ☺️.
Jak dla mnie jedna z najlepszych książek przeczytanych w 2016 roku :)
OdpowiedzUsuń