Rynek wciąż przeżywa duńską falę hygge, zalewającą księgarniane półki. Wszystko
wskazuje na to, że od kilku miesięcy wszyscy chcemy być Duńczykami – zakopać się
pod kocem z parującym napojem w dłoni, ogrzewać w świetle świec
i robić to, co sprawia nam największą przyjemność (czytać).
Jak jednak naprawdę wygląda życie
w Danii? Czy przeprowadzka do kraju, w którym płaci się horrendalnie
wysokie podatki, a zima zdaje się nigdy nie kończyć naprawdę może ewokować
szczęście i samozadowolenie? Odpowiedzi na to pytanie udziela Helen Russell,
Brytyjka, która wpadła z deszczu w zaspę – i tym chce się podzielić.
Autorka (przepracowana,
zestresowana, boleśnie odczuwająca skutki swojego przemęczenia) wraz z mężem otrzymującym propozycję
pracy u producenta Lego, przeprowadza
się na rok do najszczęśliwszego kraju na świecie, by tam, korzystając z dziennikarskich
możliwości, zbadać od kuchni tajemnicę mieszkańców Północy i poznać ich receptę
na zadowolenie z życia. Z tętniącego życiem Londynu trafia wprost do
wiejskiej Jutlandii, a szok towarzyszący zmianie sprawia, że książka jest
fantastycznie szczera. Kulturowe różnice, kuriozalne sytuacje pokazujące, jak
wiele kwestii nas różni i jak łatwo popełnić faux pas czy zostać posądzonym o działanie na szkodę kraju, to
elementy pokazujące, że adaptacja do nowego środowiska wymaga czasu, zaparcia i
wsparcia ze strony otaczających osób. I zaufania – to bowiem, jest jednym z
podstawowych czynników sprawiających, że Duńczykom żyje się lepiej.
Książka tym wyróżnia się na tle
wszystkich poradnikowych wydań dotyczących hygge,
że bez operowania obrazem, kreśli bogate tło społeczno-kulturowo-historyczne,
przyglądając się krok po kroku każdemu z ważnych elementów codzienności,
całościowo składających się na kompletny obraz życia po duńsku. Jej tekst skrzy
się od anegdotek, kipi humorem i daleki jest od pompatycznych omówień. Czyta
się go z prawdziwą przyjemnością i rosnącym zainteresowaniem, nawet jeśli
wszelkie dotychczas wydane książki poświęcone Danii miało się już okazję
wertować. Czy raczej – oglądać.
Russell prowadzi nas wydeptanym
przez siebie szlakiem designerskich producentów, w których sprzęty ochoczo
się zaopatrzyła; słodkich bułeczek, z których konsumpcją znacząco
przesadziła; podejścia do pracy, znacząco różniącego się od polskich standardów;
opieki zdrowotnej i sytuacji kobiet w ciąży; zasad wieszania flagi, które
poznała, gdy zdążyła się już zbłaźnić przed sąsiadami i narazić na wysoką
grzywnę; a także ścieżką relacji rodzinnych pielęgnowanych, gdy za oknem ziąb,
mrok i śnieg.
Najlepszą rekomendacją książki
jest fakt, że autorka próbując dowiedzieć się, w czym tkwi sekret
duńskiego szczęścia, sama zaczęła je odczuwać. Swoim dekalogiem życia po duńsku
możliwego do wprowadzenia w każdym realiach, dzieli się na końcu książki –
warto go przepisać i według niego postępować. Wzrost zadowolenia z życia
gwarantowany.
Polecam. Lekturę, przeprowadzkę,
życie po duńsku – co wolicie;)
Czytaj również:
Hygge. Klucz do szczęścia
Księga hygge. Jak zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie
Duński przepis na szczęście
Księga hygge. Jak zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie
Duński przepis na szczęście
blog o książkach, Dania, Helen Russell, Hygge, książka, opinia o książce, rok w najszczęśliwszym kraju na świecie, Skandynawia, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Życie po duńsku
Nie wszyscy chcemy być Dunczykami, bo mnie oni zupełnie nie interesują :p Mam wrażenie, że książki tego typu po prostu by mnie nudzily.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, ostatnio na rynku pojawia się bardzo dużo książek o Danii, Szwecji, czy Islandii, które mają w mniej lub bardziej humorystyczny sposób przybliżyć kulturę tych państw. Dania fascynuje mnie od dawna i o ile nie czytałam żadnej pozycji o hygge, to właśnie po tę książkę z chęcią bym sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńA będą jeszcze co najmniej jedna w najbliższym czasie! "Duńczycy" z Czarnej Owcy. Ciekawa jestem bardzo;)
OdpowiedzUsuń