Alicja ma 37 lat, prawie byłego
męża, wewnętrzną pustkę i poczucie zmarnowanego życia, opartego na
sprzeniewierzaniu się marzeniom. Z wykształcenia jest architektem
krajobrazu, jednak na skutek mężowskich manipulacji całą pracę zawodową wiązać
może jedynie z bankowością. Nie ma dzieci i mieć ich nie będzie, co jest
konsekwencją jej dwu poronień.
Odkąd zmarli jej dziadkowie,
życie zdaje się jej w ogóle nie rozpieszczać, a serce tęsknie wyrywa się do
Pniewa i starego domu, pamiętającego jej szczęśliwe i błogie dzieciństwo.
Nie zastanawiając się długo, po pierwszej, niezwykle trudnej
rozprawie rozwodowej, decyduje się ona na wyjazd do rodzinnej miejscowości, by
tam szukać ukojenia dla zranionej duszy.
Na miejscu spotka wiele
życzliwych jej osób, pamiętających ją i całą jej rodzinę sprzed lat. Dzięki
wsparciu miejscowych, Alicja podejmie się renowacji starego domu, któremu nikt
nie dawał już szans. Kobieta instynktownie czuć będzie, że wraz z odnowieniem
tegoż, uda jej się także tchnąć nowe życie w swoje zdruzgotane i poranione
serce. Od pierwszego dnia bowiem, w Pniewie udaje jej się powoli odbudowywać
utracony dawno temu spokój, a także nawiązać przyjaźnie dające ogrom radości.
Na jej drodze staje dwu przystojnych mężczyzn, różniących się jak ogień i woda, którzy
próbować będą zdobyć jej serce. To jednak nie koniec zmian w życiu kobiety
– podczas przeszukiwania strychu znajdzie ona tajemniczy pakunek, skrywający
tajemnicę przeszłości; wcześniej pozna Dziada – potępionego przez miejską
społeczność przyjaciela jej ukochanego dziadka, który jako jedyny może
podzielić się z nią ich wspólną przyszłością, a także… dziecko, które poruszy
jej serce i udowodni, że w życiu najważniejsza jest miłość.
Książka Ilony Gołębiewskiej, to
opowieść niosąca nadzieję i niezwykle pozytywny przekaz – pokazująca, że na
spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno, że nie warto chować urazy i że
otwartość na drugiego człowieka to szansa na szczęśliwe i spełnione życie,
spędzane w towarzystwie bliskich przyjaciół, znaczone prawdziwą radością.
Choć pamiętnikiem nie jest, przypomina go formą – każdy rozdział rozpoczyna się
zapowiedzią tego, o czym w nim przeczytamy, a każdy kolejny podrozdział
jest niejako kolejną kartką z diariusza – czasem bez powiązania z poprzednimi
zdaniami, tak jakby pisaną z perspektywy czasu, co uzasadniałoby
przypuszczenia o próbie osiągnięcia przez autorkę formy memuarowej, podkreślanej
emocjonalnymi zwrotami, zawołaniami – niejako pisany „na gorąco”, wciąż pod
silnym wpływem wydarzeń. Mimo że miejscami powieść ta (szczególnie w dialogach)
jawi się jako nieco naiwna wizja świata – takich właśnie nam dziś trzeba, takie
są najdoskonalsze na letni czas, kiedy otwarci jesteśmy na zmiany, otoczenie
wydaje nam się przyjazne, my sami zaś zrelaksowani i gotowi do nawiązywania
nowych znajomości i pogoni za marzeniami – Powrót
do starego domu może być dla nas inspiracją do wprowadzania w swoje
życie zmian. Autorka pisze językiem prostym, przejrzystym, przyjemnym w odbiorze,
a jej bohaterowie zdają się w większości niezwykle ciepłymi ludźmi,
takimi, jakich każdy z nas chciałby spotkać na swojej drodze, i z którymi z radością
będzie wędrował wytyczonym szlakiem.
Dobra wiadomość – to pierwsza
część trylogii, czeka nas znacznie więcej radości z lektury.
Jeśli szukacie czegoś lekkiego –
polecam na wakacje. Będziecie zadowoleni, a przy okazji zobaczycie, jakie efekty może dać spełnione autorskie marzenie, jakim było dla Gołębiewskiej napisanie tej powieści;) Trzymam kciuki za dalszą twórczość!
blog, Czytamy Polskich Autorów, Ilona Gołębiewska, książka, literatura obyczajowa, literatura polska, opinia, Powrót do starego domu, recenzja, recenzje książek, Wydawnictwo MUZA
0 komentarze:
Prześlij komentarz