Kroniki
Jaaru. Księga luster to z gatunku fantasy książka,
której bohaterka przyrównana jest do żeńskiej wersji Harry’ego Pottera.
Kate Hallander, w którą
życie tchnął Adam Faber, to typowa nastolatka. Mieszka u swojej cioci w Londynie
(znamy ten motyw, prawda?), gdzie wszystko wydaje się zwyczajne, dopóki nie
trafia ona do pewnego tajemniczego i przyciągającego z magnetyczną mocą
sklepu. Tam zaś odnajduje gros magicznych
przedmiotów, które zaciekawiają ją dużo bardziej niż świat, który zostawiła za
progiem. Kate otrzymuje od właścicielki Księgę
luster, która ma wskazać jej dalszą drogę.
Jej pragnienia zogniskowane są
wokół jednego – rzuca miłosny czas na Jonathana, na którego widok szybciej bije
jej serce. Niestety, zaklęcie prowokuje serię wydarzeń, których nastolatka
wcale nie oczekiwała i nie chciała. Jednym z nich jest trafienie przez nią
od Jaaru – krainy zamieszkałej przez magiczne stworzenia, wiedźmy i ferów,
którzy oczekują na pojawienie się swoich czarownic.
Wśród nich znajduje się Fion –
baśniowa istota, która przeżywa problemy całkowicie zwyczajne – nie potrafi
dogadać się z własnym ojcem, z którym łączą go coraz bardziej napięte
relacje. Po jednej z kłótni, młody fer ucieka z domu, by na własną
rękę odnaleźć przypisaną mu czarownicę i udowodnić, jak wiele jest wart. Niestety
jego emocjonalną burzę wykorzystała nimfa Erato – nad wyraz niebezpieczna
kusicielka, zdolna obiecać wiele, zaś zapewnić zyski jedynie sobie samej.
Jej pojawienie się w życiu Fiona
spowoduje katastrofę międzyświatową – nikczemna Erato poluje powiem na pewien
magiczny kamień o potężnej sile, który ni stąd, ni zowąd, po wielu latach znika
z witryny londyńskiego sklepu, nie pozostawiając za sobą żadnych śladów…
Kto odpowiedzialny jest za jego
zaginięcie? Czy uda się go odnaleźć? I jaki związek z tym wszystkim ma
nimfa i fer niemogący się porozumieć z ojcem? Czym jest tajemniczy Jaar i
kim są jego mieszkańcy? A co najważniejsze – co wspólnego z tym wszystkim
ma Kate?
Faber bardzo sprawnie rozpoczął
pierwszą część serii, która niejako dopiero wprowadza czytelnika w magiczny
świat, mający otworzyć się przed nim całkowicie w kolejnych częściach.
Udało się mu stworzyć uniwersum, które nurtuje i przyciąga uwagę, choć – co muszę
wyznać z żalem – nie od pierwszych stron. Początki były trudne, bowiem
wiele wątków zaczerpniętych zostało z głębokiej studni motywów fantasy, które są czytelnikowi znane, i z którymi
został już na tyle oswojony, że nie budzą głębokiej reakcji od razu. Trzeba
czasu, by docenić odświeżenie pewnych formuł i stworzenie nowej przestrzeni na
dość przepełnionym poletku gatunkowym. Językowo uczynione zostało to sprawnie,
zaś niewątpliwą wartością naddaną całości są piękne ilustracje, które jako
pierwsze – znacznie szybciej niż okładkowy opis – koncentrują uwagę odbiorcy.
Ich tajemniczość idealnie współgra z światem przedstawionym Kronik Jaaru.
Przy książce bawiłam się dobrze,
choć z całą mocą wciągnęła mnie dopiero pod koniec. Pewnością jest jednak,
że lektura drugiego tomu będzie dla mnie jedynie kwestią czasu. Mam nadzieję,
że Faber rozwinie w nim skrzydła.
Adam Faber, blog, blog książkowy, Czwarta Strona, Kroniki Jaaru. Księga luster, książka, opinia, recenzja, recenzje, recenzje książek, Tania Książka
0 komentarze:
Prześlij komentarz