Moda na pisanie o pszczołach jest
tą moją ulubioną – cieszę się, że wzrasta nie tylko świadomość ludzi na temat istotności
tych owadów, ale także ochota na dołączanie się do dbania o nie – tak przez
sadzenie potrzebnych im roślin, wpieranie rodzimych pasiek czy też zakładanie
własnych.
Pszczoły Joachima Pettersona zyskały opinię najlepszej szwedzkiej książki
edukacyjnej wydanej w roku 2016. Oto jej autor, dyrektor artystyczny
prowadzący agencję reklamową w Sztokholmie, jest także wieloletnim
pszczelarzem, który pasją tą zaraził się od wujka swojej mamy, na co jednak
potrzebował sporo czasu. Pokazuje on, że aby zostać właścicielem pasieki,
wystarczy zupełnie zwyczajny ogród, w którym postawimy ule, oczywiście
uprzednio zawiadamiając o tym kogo trzeba. Jego pasja ocieka słodyczą – jest dla
niego źródłem świeżego miodu – a dla pszczół oazą schronienia. Petterson krok
po kroku pokazuje co zrobić, by nie tylko pomóc tym niesamowicie pożytecznym
owadom (wystarczy zasadzić odpowiednie rośliny, zapewniające nektar i pyłek),
ale także by założyć własną pasiekę, która to pasja nie jest wcale aż tak
wymagająca i czasochłonna, jak mogłoby się na pozór wydawać.
Jego książka wprowadza czytelnika
w przebogaty świat pszczół, który – niestety z winy człowieka – jest dla nich coraz mniej
przyjazny. Wydana jest cudownie, a jej
wielkim plusem jest nie tylko szata graficzna, ale także przeznaczenie
praktycznie dla każdego – tak dla czytelnika, który chciałby jedynie dowiedzieć
się o pasji autora, o tym, w jaki sposób może sam zadbać o te owady, ale
także pozyskać informacje na temat tego, jak wygląda życie w pszczelej
rodzinie, kto jest kim, jak go rozpoznać (np. czym różni się pszczoła od osy) i
czy należy się go bać, ale także dla tych z odbiorców, którzy marzą o
własnej pasiece i chcieliby krok po kroku dowiedzieć się, jak ją założyć i z jakimi
obowiązkami w ciągu całego roku będzie się to wiązać. Petterson nie
lukruje (sic!) pracy pszczelarza, lecz pokazuje, z czym będzie on się
musiał liczyć, nie wyłączając chorób, które mogą dosięgnąć jego „podopiecznych”.
Napisana bardzo przystępnie, a przy tym z pasją, której słodki zapach czuje się z daleka,
i która zaraża.
Miód, propolis, wosk – dzięki
pszczołom na rynku dostępne są setki produktów, które wspomagają nasze zdrowie
i urodę. Nie ma owadów, do których miałabym większą wdzięczność niż do
niepozornych pszczół, stąd od kilku lat jestem ich wielką samozwańczą
agitatorką.
Zachęcam Was gorąco – tak do
lektury, jak do czynnego wspierania pszczół – sadźcie odpowiednie rośliny,
jeśli macie możliwość – róbcie dla nich balkonowe lub ogrodowe mieszkanka i
SPA, adoptujcie je w akcji
Greenpeace: sposobów na pomoc jest wiele.
blog, Joachim Petterson, miód, opinia, opinia o książkach, pasieka własna, propolis, pszczoły, recenzja, recenzje książek, wosk, Wydawnictwo Literackie