Zgoda
na szczęście Anny Ficner-Ogonowskiej to trzecia część
cyklu opisującego losy Hanki i Mikołaja – bohaterów, do których zdążyłam się
już przyzwyczaić, i których historii wysłuchiwałam niczym opowieści bliskich osób.
Oto
para wie już, że chce być razem, jednak ich pełna uczucia codzienność wciąż przeplatana
jest wieloma przeciwnościami losu, od których niewolne jest życie większości z nas.
Hankę czeka trudna rozmowa z Dominiką, konwersacja – co trzeba dodać –
mogąca odmienić wiele losów. Sytuacja nie jest jednak sprzyjająca takim
dialogom, bowiem kobieta po narodzinach syna przemieniła się w osobę
nadopiekuńczą, na dalszy plan odsuwającą męża, nie do końca radzącą sobie ze
wszystkimi konsekwencjami macierzyństwa, w tym także nieustannym strachem
o dziecko. Te troski sprawiają, że Hanka nie potrafi znaleźć dobrego momentu na
to, by obarczyć Dominikę prawdą, którą ta niekoniecznie będzie chciała
zaakceptować.
Ficner-Ogonowska zadbała o to, by perypetie bohaterów oddawały tytuł powieści – faktycznie ma
się wrażenie, że szczęście w życiu jej postaci pojawia się dopiero po
przyzwoleniu na nie.
Powieść ta, jak każda typowa książka dla kobiet, wyposażona została w cały sztafaż przewidywalnych rozwiązań,
które niczym miły dla ucha refren wybrzmiewają z każdą kolejną stroną.
Miło jest wyrwać się na chwilę ze swojego życia, po to, by towarzyszyć
bohaterom w ich wędrówce po szczęście, która choć niczym nie zaskakuje,
ogrzewa serce, osładza codzienność i pozwala na chwilę zapomnieć o swoich troskach.
Dla takich właśnie czytelniczych przeżyć
warto sięgać po książki tej autorki, szczególnie jeśli lubi się literaturę obyczajową.