Ach ta Kaśka!
Uwielbiam Katarzynę Nosowską. Jej
instagramowe wcielenie co rusz wywołuje u mnie albo salwę śmiechu, albo gorzką
refleksję. Podane to wszystko jest w taki
sposób, że człowieka nierzadko uderza celność spostrzeżeń i bystre oko
obserwatorki rzeczywistości, jakim cechuje się autorka.
Cenię inteligentne
ironię i złośliwość – a tych u „Kaśki” nie brakuje. Nierzadko jej ostre jak
sztylet uwagi tak trafnie oddają to, co kłębi się i w mojej głowie, że
pozostaje mi jedynie rzec: chapeau bas.
Nie inaczej jest w przypadku
książki A ja żem jej powiedziała,
która to jest papierową kontynuacją tego, co dzieje się na Instagramie. Pisaną
wersją dojrzałej krytyki codzienności i współczesności. Ujmuje mnie niezwykła
szczerość i mądrość wypływające niemalże z każdej wypowiedzi – autorka kapitalnie
operuje językiem (co zresztą wiemy nie od dziś) i potrafi ubrać w piękne
zdania to, co wydaje się miałkie i nijakie. Odczarowuje codzienność, obnaża jej
absurdy i ubarwia to, co szare.
Książka ta jest zbiorem błyskotliwych
minirefleksji o wszystkim: show-biznesie, modach, lękach, miłości, związkach,
wpływie portali społecznościowych na relacje i nasze postrzeganie siebie
samych.
Wypowiedzi Nosowskiej nierzadko
są niewygodne: prawda w oczy kole, a jeśli w kimś pozostała jeszcze
krztyna autokrytyki, to prędko spostrzeże się, że tej prawdy o sobie samym
pozna wiele. Media ogłupiają, współczesność zachęca do pędu i ułatwia zatracenie siebie – autorka zaś szczerze i
mądrze, najczęściej humorystycznie (i przez to podwójnie boleśnie) wskazuje na
wszystkie pułapki, w które większość z nas wpadła, robiąc to z taką
swadą, że od książki nie sposób się oderwać.
Polecam z całą stanowczością!