Książka, którą chcę Wam dziś przedstawić jest wyjątkowa z wielu względów, a jednym z nich jest tożsamość i wiek autorki.
Oto Margareta Magnusson, osoba między osiemdziesiątym a setnym rokiem życia, mając na uwadze własne doświadczenia, postanawia podzielić się z czytelnikami tajnikami döstädning - porządkowania przed śmiercią, pojęcia wywodzącego się ze Szwecji. Niezwykle praktyczne podejście do tematu, który u nas wciąż jest tabuizowany, a w Szwecji nie stanowi niczego, o czym nie można by rozmawiać.
Wyrzucanie wszystkiego, co zbędne w chwili, gdy czujemy, że zbliża się nasze odejście, wydaje się czymś niezwykle racjonalnym, choć dla niektórych może stanowić czynność niezwykle bolesną, bo wiążącą się z pogodzeniem się z nieuchronną śmiercią. Czy jednak, aby uporządkować swój dobytek trzeba koniecznie czekać do kresu swego życia? Magnusson udowadnia, że nie.
Każdy z nas, niemalże każdego dnia, nabywa nowe rzeczy - drobiazgi, ale i rzeczy większe. Gromadzimy książki, ubrania, świeczki, tekstylia, gadżety, dekoracje, rośliny, kosmetyki i wiele, wiele innych przedmiotów, z którymi po naszym odejściu ktoś będzie musiał się uporać. To zaś będzie wiązało się dla niego nie tylko z wielkim obciążeniem psychicznym (choć stanowić może element przepracowania żałoby), ale także z ogromnym nakładem czasu i sił.
Dlaczego by więc nie zadbać o uporządkowanie wszystkiego znacznie wcześniej? Na przykład teraz?
Kto choć raz musiał się przeprowadzić albo zmienić szafy, ten wie, ile szpargałów jesteśmy w stanie przechowywać, często nie mając nawet świadomości ich istnienia. Autorka daje nam pretekst, by (może już po raz wtóry) odgruzować swoje życie i znaleźć w nim nieco przestrzeni.
Już od dawna mamy bowiem świadomość tego, że nadmiar przygniata - także duchowo. Pora zatem na radykalne podejście do otaczającej nas przestrzeni i spojrzenie na wszystkie nasze rzeczy z perspektywy, można nawet dość makabrycznie rzec - pozagrobowej. Upychasz po kątach stare listy / pocztówki / pamiątki / pamiętniki, których nie powinien zobaczyć nikt poza Tobą? Wyrzuć. Masz przedmioty, które mogłyby komuś sprawić przykrość? Do kosza.
Tymi i wieloma innymi radami dzieli się na kartach tej króciutkiej publikacji autorka, łącząc temat trudny i bolesny, z typowo szwedzkim ciepłem i pragmatyzmem.
Wadą wydania jest jego dość zaporowa cena - 39,90 zł za 127 stron tekstu ujętego w książeczce o niewielkim formacie to moim zdaniem za dużo. Jeśli jednak ta jedna publikacja miałaby całkowicie odmienić Wasze życie i podejście do gromadzenia rzeczy - być może warto...
blog, Buchmann, döstädning, książka, Margareta Magnusson, minimalizm, opinia, recenzja, Sztuka porządkowania życia po szwedzku
0 komentarze:
Prześlij komentarz