czwartek, 4 października 2018

Wszystko, czego pragnęliśmy - Emily Giffin




Emily Giffin większości kojarzyć się może z książkami dla kobiet i o kobietach - ich emocjach, przeżyciach, doświadczeniach, relacjach w jakie wchodzą.

Tym razem jednak autorka poszła o krok dalej. Bohaterki (i bohaterowie) powieści Wszystko, czego pragnęliśmy to postaci zmagające się z niezwykłe złożonym problemem.

Oto Nina prowadzi wygodne życie u boku bogatego męża, który już dawno przestał jej imponować swoją stanowczością i próbą załatwienia wszystkiego za pieniądze. Ich relacje są poprawne, kobiecie zaś odpowiada wystawne życie, coraz częściej jednak zaczyna dostrzegać jego mankamenty. 

Jej syn, Finch, chodzi do elitarnej szkoły (w której dominują dzieci bogatych rodziców, myślące, że są królami świata) i właśnie dostał się do Princeton, dając jednocześnie kolejny powód do rodzicielskich przechwałek w towarzystwie. Szczególnie Kirk, jego ojciec, ma upodobanie w przechwałkach.

Do tej samej szkoły uczęszcza Lyla - dziewczyna, która na miejsce w niej zasłużyła ciężką pracą, a nie znajomościami i majątkiem. Naukę może zacząć dzięki stypendium. Wychowywana jest ona przez ojca, który choć pracuje od rana do nocy, stara się zapewnić jej dobre wychowanie i odpowiednie warunki. Dziewczyna za wszelką cenę próbuje dopasować się do środowiska, które niełatwo akceptuje nowych. Szczególnie, że Lyla wyróżnia się latynoską urodą odziedziczoną po mamie.

Jej usilnie próby zdobycia akceptacji kończą się wraz ze skandalem obyczajowym, którego staje się bohaterką. Oto po jednej z imprez rozprzestrzenione zostaje jej zdjęcie w niedwuznacznej pozycji, okraszone rasistowskim komentarzem. Za jego autora uznany zostaje Finch.

W ten sposób dwa różne światy - świat Niny, w którym wszystko można załatwić za odpowiednią opłatą i świat Toma, w którym na wszystko trzeba sobie zapracować ciężką pracą - zderzają się, całkowicie zmieniając przyszłość ich dzieci.

Zaczyna się nierówna walka pełna kłamstw, fałszywych zagrywek, oszustw i prób udowodnienia sobie samemu, o co toczy się ten bój - o dobro dzieci, czy o zwycięstwo kosztem wszystkiego.


Giffin udało się nakreślić powieść szalenie aktualną. Temat nadużyć wobec kobiet wciąż jest na tapecie, zaś problematyka wychowania współczesnej młodzieży, coraz częściej przyzwyczajonej do tego, że wszystko jej się należy i jest pępkiem świata, a jej wybryki to tylko młodzieńcze szaleństwa - choćby były najbardziej okrutne - jest nie mniej ważna. Autorka prowokuje, zmusza do refleksji, a nawet opowiedzenia się po jednej ze stron - choć w pewnym momencie żadna z nich nie wydaje się już tak przejrzysta, jak miało to miejsce na początku. 

Co ciekawe, choć akcja osnuta została wokół zdjęcia, w którego powstanie zaangażowani byli Lyla i Finch, to nie oni są tutaj głosem wiodącym. Ich przeżycia zostały niejako zepchnięte na dalszy plan. Prawdziwa walka toczy się bowiem między rodzicami. I jest to walka bardzo często rozumiana metaforycznie. 

Ksiązki Giffin zazwyczaj kojarzone są z lekkimi obyczajówkami, tym razem jednak autorka stworzyła rodzaj powieści społecznej - omawia bowiem współczesne bolączki, skupiając się szczególnie na pozornej bezkarności twórców internetowych wykroczeń oraz możliwościach jakie dają odpowiednie zasoby pieniężne. Twórczyni zastanawia się, czy rolą rodzica jest stawać zawsze po stronie dziecka, czy też opowiedzieć się za sprawiedliwością, nawet gdyby miała ona zaszkodzić komuś nam bliskiemu. Dylematy moralne przed jakim stają bohaterowie są ogromne, ich ceną zaś jest więcej niż jedno życie. Rozpad może tu dosięgnąć relacji małżeńskich, rodzicielskich, ale także towarzyskich.

Bardzo dobrze napisana, bez cienia przegadania


Polecam.

0 komentarze:

Prześlij komentarz