Marzycielki to najnowsza książka Jessie Burton, autorki, która urzekła mnie fenomenalnymi Miniaturzystką i Muzą. Tym razem jednak publikacja dedykowana jest także młodszym czytelnikom - odczytywana może być bowiem na wielu poziomach - jako baśń dla młodszych i dla dorosłych, którzy wciąż mają w sobie dziecko.
Pisarka przenosi nas do królestwa Kalii, gdzie poznajemy dwanaście wyjątkowych księżniczek, z których każda posiada ukryte talenty, nieprzystające dziewczynom, a skwapliwie pielęgnowane przez ich mamę - królową Laurelię - miłośniczkę szybkiej jazdy kabrioletem.
Król Alberto i jego małżonka, mimo licznego potomstwa, nie doczekali się syna. Sytuacja ta zaczęła mieć ogromne znaczenie po tragicznej śmierci Laurelii w wyniku wypadku samochodowego. Władca nie mógł się pogodzić ze swoją stratą i wierząc, że spowodowana była ona nieodpowiednimi zainteresowaniami żony, zadecydował o odcięciu swych córek od ich dotychczasowych zajęć i objął całkowitą ochroną, zabierając im tym samym wolność.
Zamknął je w pokoju bez okien, a za jedyną rozrywkę dziewczęta miały odtąd godzinny spacer pod czujnym okiem straży.
Gdy już powoli traciły nadzieję i rozum, stało się coś nieoczekiwanego - za obrazem matki wiszącym w głównej części pokoju, księżniczki odnalazły tajemnicze drzwi, za którymi kryły się długie schody.
Gdy dziewczęta postanowiły sprawdzić, co znajduje się dalej, dokonały niesamowitego odkrycia - siła ich wyobraźni powiodła ich do baśniowej krainy, w której były wyczekiwanymi gośćmi. Zamiast zakazów ojca przywitał ich suto zastawiony stół, wspaniały parkiet zapraszający do tańca i mówiące zwierzęta, które okazały im więcej serca i zrozumienia niż cały dwór przez minione lata.
Burton po raz kolejny oddała głos imaginacji, sprawiając, że w zarysowany przez nią świat prawdziwie się wsiąka, zapominając przez moment o troskach codzienności. Co ważne, nie jest to baśń, jakie znamy - mimo że księżniczek oczekujących ratunku jest aż dwanaście, nie pojawia się żaden przystojny książę na białym rumaku, który godzien byłby ożenku. Księżniczki radzą sobie same, udowadniając, jak wiele siły drzemie w płci pięknej, nawet jeśli wydawać mogło by się inaczej. Bohaterki Burton są zaradne, waleczne, sprytne, a przy tym wszystkim niezwykle odważne i...zbuntowane.
Spodoba się zarówno każdej dorastającej dziewczynie, jak i tej dojrzałej, która za sprawą tej magicznej opowieści przypomni sobie swoje czasy buntu i ... uśmiechnie się do własnych wybryków.
Polecam! Jeśli jeszcze nie znacie autorki - zakochacie się, jeśli zaś czytaliście już jej książki - ugruntujecie swój zachwyt.
Angela Barrett, blog, bloger książkowy, Jessie Burton, książki recenzje, Marzycielki, opinia, recenzje książek, recenzjeksiazek, Wydawnictwo Literackie
0 komentarze:
Prześlij komentarz