czwartek, 28 lutego 2019

Lwowski ptak - Piotr Tymiński



Rok 1918. Lwów. Oto Ukraina zaczyna rościć sobie prawa do polskiego miasta. W jego obronie staje wielu, szczególnie wsławiają się zaś Orlęta Lwowskie -  młodzież chcąca wyrazić swój patriotyzm poprzez czynną walkę. Wśród nich znajduje się piętnastoletnia Antonina - dziewczyna, która po kilku odmowach ze strony dowództwa i sugerowania jej przyjęcia roli sanitariuszki, postanawia ściąć włosy i przybrać imię Hipolit, by w ten sposób podstępem  znaleźć się wśród tych, którzy o Lwów zawalczą z bronią w ręku. Udaje jej się dostać do oddziałów liniowych.

Dziewczyna jest zdeterminowana, zawzięta i waleczna, dzięki czemu nie wzbudza podejrzeń kolegów. Podejmuje się najtrudniejszych i najniebezpieczniejszych zadań, byle tylko czynnie włączyć się w walkę. Widzi rzeczy, których żadna wrażliwa nastolatka nie chciałaby oglądać, nie łamie to w niej jednak ducha. Bohaterka jawi się jako wyjątkowo dojrzała i świadoma tego, o co walczy. Jej niezłomności pozazdrościć mógłby jej niejeden chłopak wojujący wraz z nią o wolny Lwów. My zaś, przez dwadzieścia dwa literackie dni, mamy szansę przyglądać się temu, jak młodzież występuje przeciwko wrogom, nie dbając o swoje wygody, lecz poświęcając swe życie w imię wyższych idei. 

Piotr Tymiński, z wykształcenia historyk, swoją wiedzę historyczną doskonale ubrał w zbeletryzowaną opowieść o tym, co działo się w Lwowie od 1 do 22 listopada 1918 roku. 

Sięgając po tę książkę, nie spodziewałam się, że tak bardzo zaangażuję się w historię. Lwowski ptak okazał się lekturą, której nie sposób odłożyć, bowiem chęć poznania dalszych losów bohaterów bierze tu górę nad jakimikolwiek obowiązkami. Zaangażowanie czytelnika spotęgowane jest przez narrację pierwszoosobową, sprawiającą, że ma się wrażenie współuczestniczenia w opisywanych wydarzeniach. Istotne dla zrozumienia tego, co kierowało bohaterką są także listy, które pisze ona do brata. Te epistolograficzne wstawki doskonale uzupełniają samą akcję. Nie bez znaczenia dla jakości tekstu jest także talent autora do snucia opowieści - od pierwszych stron ma się wrażenie przeniesienia się w czasie, stania u boku głównej bohaterki i towarzyszenia jej w codziennych zmaganiach, tak różnych od tego, co my samy przeżywamy każdego dnia. Rzeczywistość wojenna, choć tak odległa, staje się nam na moment bliska, wręcz namacalna.

Jeśli szukacie dobrej książki, która byłaby jednocześnie formą uczczenia pamięci tych, którzy kształtowali historię - Lwowski ptak to coś dla Was. Sprawnie napisana, wciągająca, a przy tym czerpiąca z tego, co napisało życie i będąca ośrodkiem pamięci o roku 1918. 

Polecam.

wtorek, 26 lutego 2019

Madame Pylinska i sekret Chopina - Eric-Emmanuel Schmitt


Osoby, które regularnie zaglądają na mój blog, wiedzą już, że jednym z moich ulubionych autorów zawsze był Eric-Emmanuel Schmittt - pisarz, z którym miałam ogromną przyjemność spotkać się 7 lat temu i po którego książki sięgam bez zastanowienia. Mimo że kilka ostatnich tekstów mnie zawiodło, wciąż z niecierpliwością wypatruję następnych. 

Madame Pylinska i sekret Chopina stanowi książkę, którą koniecznie musicie przeczytać, będąc Polakami i fanami pisarza. Jest to bowiem krótka, osobista opowieść o tym, jak autor pokochał muzykę. Gdy po raz pierwszy usłyszał Chopina, którego z wielką pasją grała jego ciocia, Eric nie mógł przestać o nim myśleć. Fascynacja zaczęła przeradzać się w obsesję, a uczący się gry na pianinie mężczyzna nie potrafił wydobyć z instrumentu zapamiętanych dźwięków. Wszystko miało zmienić się, gdy rozpoczął on lekcje u pewnej Polki - pani Pylinskiej. Kobieta żyła Chopinem, a jej miłość do jego twórczości promieniowała na Erica. Kobieta była jednak nauczycielką specyficzną - jej metody nie należały to standardowych. Miast przesiadywać godzinami przed pianinem, nauczycielka zalecała uczniowi spędzać czas na łonie natury, by tam delikatnie zrywać liście i kwiaty, zważając na to, by nie strącić rosy, a także po to, by wsłuchiwać się w szum gałęzi. Na tym jednak nie poprzestała - nalegała, by przed każdą lekcją Eric uprawiał miłość, bowiem jedynie wiedziony prawdziwym pożądaniem, będzie potrafił oddać się muzyce tak, jak na to zasługuje. Zachęcała go również do lektury - po to, by poznając życie Chopina, zrozumiał jego ekspresję.

I choć Schmitt nie został sławnym pianistą, madame Pylinska rozbudziła w nim pasję - pasję do pisania, dzięki której dziś możemy czytać dzieła stworzone przez pisarza ukształtowanego i wiedzącego dokąd zmierza w swej pisarskiej drodze. Polka nauczyła go szacunku do szczegółu, ukazując, że to w drobiazgach mogą kryć się najlepsze inspiracje i że to one pozwalają smakować życie i czynić je wyjątkowym. Uważni czytelnicy pisarza dostrzegą, jak ogromną rolę w jego tekstach odgrywają małe rzeczy - drobiazgi, dzięki którym losy bohatera toczą się tak, a nie inaczej; jak wiele miejsca poświęca on pasji i pożądaniu, ukazanego na wiele różnych sposobów, tak by wyrazić całą paletę emocji, które mogą im towarzyszyć.

W swej najnowszej książce Schmitt niejako odsłania tajniki swojego warsztatu. Podobnie jak w Nocy przebudzenia obnażał przed czytelnikiem swoją duszę, tak tu pokazuje, jak kształtowała się jego droga pisarska, co wpłynęło na jego wrażliwość i ją zbudowało, jak wielki wpływ na jego życie miała muzyka i pewna Polka, dzięki której autor po dziś dzień ma ogromny sentyment do naszego kraju.

Bardzo sprawnie napisana, opowiedziana z delikatnością i czułością historia. Książka ta układa się na ustach jak najpiękniejszy utwór muzyczny, co niewątpliwie stanowi jej dodatkowy atut. To Schmitt w doskonałej formie, pokazujący jak ogromne znacznie w naszym życiu mają inni ludzie.

Jeśli chcecie wsłuchać się w sentymentalną opowieść i przypomnieć sobie, co to znaczy smakować życie - sięgnijcie koniecznie. Bez wątpienia warto w tle puścić sobie Chopina, by zrozumieć każdą z lekcji udzielnych Schmittowi, a przez niego także i nam.

Polecam.






Inne teksty związane ze Schmittem na blogu:

piątek, 22 lutego 2019

Porysuj mnie - Herve Tullet




Porysuj mnie to kolejna książka, której autorem jest Herve Tulllet i po którą z taką samą chęcią sięgają dzieci, jak i ich opiekunowie, widząc ile radości sprawiają one ich pociechom.

Publikacja ta bazuje na podobnym zamyśle, jak poprzednie - wszystkie strony otwarte są na dziecięcą aktywność i wszelkie formy wyrażania artystycznej ekspresji - odbiorca będzie musiał coś domalować, skreślić, narysować, wyciąć, gryzmolić, otoczyć pętelkami, rozwiązać labirynty i wiele, wiele innych. Wszystko to standardowo oparte już na kolorze żółtym, niebieskim i czerwonym w asyście czarnego do gryzmolenia.

Uwielbiam tę serię, bo tym, co ją zasila jest tak naprawdę dziecięca, niczym nieskrępowana wyobraźnia, dla której odautorskie sugestie mają być jedynie drogowskazem, którego zresztą dziecko wcale nie musi się trzymać, jeśli tylko jego imaginacja podpowiada mu inaczej.

Zachęcam do tej kształtującej dziecięcą fantazję interaktywnej książki, która zapewni Waszej pociesze rozrywkę i rozwinie ich motorykę małą.

Dobra propozycja dla każdego rodzica, którego maluch specjalizuje się w pozornie nic nienzaczących bazgrołach - tutaj gryzmoły zyskają na wartości i urosną do rangi dzieła, dając dziecku poczucie spełnienia.

Polecam!


czwartek, 21 lutego 2019

Szklany klosz - Sylvia Plath



Są dwie opcje: albo jestem już całkowicie zgorzkniała, zblazowana i pozbawiona uczuć, albo moje ostatnie doświadczenia życiowe tak bardzo uodporniły mnie na przeżywanie jakichkolwiek emocji, że książki, które powszechnie robią ogromne wrażenie na czytelnikach, mnie ruszyć nie potrafią. Bo chyba to, czego doświadczyła bohaterka, sama miałam okazję w ten czy inny sposób zakosztować.

Oto Szklany klosz Sylvii Plath, książka obiektywnie rzecz ujmując przejmująco smutna, traktująca o kobiecie, której upadku jesteśmy świadkami strona po stronie. Widzimy jak wpada w otchłań szaleństwa i nie sposób nie odnieść jej chociażby częściowo do biografii samej autorki, która niecały miesiąc po wydaniu tejże książki popełniła samobójstwo.

Esther to młodziutka, wrażliwa, piękna, a przy tym bardzo utalentowana dziewczyna, która przyjeżdża do Nowego Jorku, by odbywać tam staż w jednej z renomowanych redakcji miesięcznika dla dziewcząt. Ma to być dla niej szansa na poznanie zawodu od podszewki, ale też spełnienie marzeń i okazja do zakosztowania dużego miasta tętniącego życiem i okazjami. Niestety, zderzenie z rzeczywistością jest dla bohaterki bolesne. Szybko przekonuje się, że to na czym budowała całe swoje dotychczasowe życie, a więc wiedza i osiągnięcia przeliczone na dobre stopnie, w Nowym Jorku w ogóle się nie liczą. Tutaj kluczem jest wejście w rytm miasta, olśniewanie uśmiechem i czerpanie radości ze wszystkiego. Tego Esther nie potrafi, coraz bardziej zapadając się w sobie...

Albowiem gdziekolwiek bym się znalazła - na pokładzie statku czy przy stoliku paryskiej kawiarni - to i tak w gruncie rzeczy tkwiłabym tylko pod szklanym kloszem własnej udręki, pławiąc się we własnym skisłym sosie [1].

Będziemy świadkami jej powolnego upadku, ale też podejmowanych prób leczenia. Dziewiętnastoletnia bohaterka rozczarowana życiem, które dalekie było od jej wyobrażeń (czyż my nie przeżywamy tego tak samo boleśnie?) nie będzie miała szansy zawalczyć o lepsze życie, bo takiego nie przewidziano. To, co miało być najlepszą z opcji przyniosło gorzkie rozczarowanie, jakżeby można to poprawić? Jak można żyć, wiedząc, że całe nasze życie, wszystkie pragnienia i dążenia zbudowane były na kłamstwie? Jak można cieszyć się codziennością, kiedy widzi się wszechobecne wynaturzenie, zezwierzęcenie, przemoc i podłość? Jak można żyć w świecie, w którym nic nie stanowi wartości?

Plath ustami swej bohaterki zadaje szereg pytań, które dziś co wrażliwsi i mniej znieczuleni na otaczający świat także sobie stawiają - stawiają i znikąd nie otrzymują odpowiedzi.

Polecam, choć nie liczcie na pozytywne wrażenia. Nie nastawiajcie się na rozrywkę ani - Boże, broń! - na poprawę humoru. Oczekujcie gorzkiej refleksji, bo właśnie ją otrzymacie.





[1] Szklany klosz, Sylvia Plath, Warszawa 2019, s. 258.  

środa, 20 lutego 2019

Mały Książę - Antoine de Saint-Exupery



Mały Książę to jedna z tych książek, które na całym świecie doczekały się niezliczonej ilości wydań, a nic nie wskazuje na to, by miał to być już koniec. Dziś chcę zaprezentować Wam wydanie z zupełnie nową szatą graficzną, odbiegającą dość znacząco od tego, co znane i utrwalone w społecznej świadomości, ale właśnie dzięki temu wyjątkowe i przykuwające uwagę.

Duży format, to na pewno element pozwalający "wybrzmieć" grafikom, różniącym się od tych, które znamy przede wszystkim ilością kolorów. Tam, gdzie poprzednio wystarczyła prosta, symboliczna kreska, czerń, biel, sporadycznie żółć, tam teraz znajdziemy wypełnioną barwami ilustrację. Słoń zjedzony przez węża to już nie tylko schematyczny zarys zwierzęcia, ale jego pełnowymiarowy rysunek. Moje pierwsze skojarzenie z samym Małym Księciem zaś, był to serialowy Ludwiczek pomieszany z bohaterami produkcji Beavis and Butthead. Specyficznie, zapadająco w pamięć, ale czy to jest ten Mały Książę, którego chcę zapamiętać?  Książka ta ma dla mnie raczej charakter ciekawostki - warto mieć ją na półce, jednak na pewno nie jako jedyne wydanie. 

A Wy jak sądzicie? Podoba Wam się nowe wydanie z ilustracjami Pawła Pawlaka?





wtorek, 19 lutego 2019

Hilda i Ukryjcy - Luke Pearson, Stephen Davies



Zazwyczaj staram się najpierw przeczytać książkę, a dopiero później zobaczyć film / serial, jednak w przypadku Hildy i Ukryjców o planowanym wydaniu papierowym nie miałam pojęcia, a produkcja Netflixu skutecznie wciągnęła mnie od pierwszego odcinka. Urokliwa, wzruszająca i ciepła historia, która jednak - i tu się dziwię, wszak możliwości filmowe są ograniczone - dużo lepiej prezentująca się w serialu niż w wersji spisanej - chyba nie każda historia ma potencjał na książkę i tu niestety to się sprawdziło.

Serial więcej wyjaśniał, obfitował w znacznie większą ilość szczegółów, kipiał magią, przy lekturze książki zaś nawet moja wyobraźnia nie podołała, zbyt skupiona była na doszukiwaniu się brakujących elementów. Sądzę jednak, że te osoby, które najpierw sięgną po książkę, mają szansę świetnie się bawić, a później z podwójną przyjemnością obejrzeć serial.

Czego jednak rzecz dotyczy? Oto Hilda wraz z mamą zamieszkuje dolinę osadzoną z dala od innych ludzi. Dziewczynka całe dnie spędza ze swoim lisojeleniem Rożkiem, malując mieszkańców ich okolic. Gdy pewnego dnia bohaterka zechce naszkicować trolla, nie wie jeszcze, że to początek wielkiej przygody, po której jej przyszłość w dolinie może wyglądać zupełnie inaczej.

Wejdźcie do świata dziewczynki otwartej na magię, bohaterki, która negocjuje z biurokratycznymi elfami, walczy o miłość trolli i robi wszystko, by nie musieć przenieść się z mamą do Trolbergu. Gwarantuję, że jej przygody wycisną z Was niejedną łezkę śmiechu i wzruszenia.

Pocieszające jest to, że Hilda i Ukryjcy to dopiero pierwszy tom przygód niezwykłej bohaterki. Mam zatem nadzieję, że w kolejnych częściach autorzy zdecydują się na większe bogactwo szczegółów, by choć na krok zbliżyć się do produkcji serialowej. Tymczasem pozostawiam Was z decyzją do podjęcia:)


poniedziałek, 18 lutego 2019

Amelka Kieł i Władcy Jednorożcóww - Laura Ellen Anderson



Pamiętacie Amelkę Kieł i jej Bal Barbarzyńców? Urocza dziewczynka rodem ze zwichrowanej wyobraźni Tima Burtona powraca, po to, by wraz z przyjaciółmi udać się do Brokatowic i tam odnaleźć zaginioną przed laty mamę Tadżina - rozpieszczonego następcę wampirzego tronu.

Wraz z królem Vladimirem, Dyńką, Florką i Kostkiem dziewczynka przemierzać będzie błyszczący i roziskrzony świat, w którym nie wszystko jest tak kolorowe, jak chcieliby wierzyć mieszkańcy ślepo wpatrzeni w swych przywódców - jednorożca Fabia i jego ojca, którzy w Krainie Światła szerzą propagandę, od lat nie dopuszczając do zgody z Nokturnią. 

Poza Amelką i jej przyjaciółmi nikt jednak zdaje się nie widzieć tego, co dzieje się pod ich nosami - tym bardziej, że Fabio rozpyla tajemniczą mgłę działającą na Świetlistych i ułatwiających ich porywanie, za co odpowiedzialnością władcy obarczają niczego nieświadomych mieszkańców Krainy Mroku. 

Czy bohaterom uda się zdemaskować panujące Jednorożce, odnaleźć mamę Tadżina i przywrócić jego ojcu jego naturalną postać, którą ten utracił na skutek złych decyzji bohaterów?

Jeśli wszechobecna moda na jednorożce i tęcze jeszcze Was nie przerosła, zapraszam do Brokatowic - dzięki wampirycznym i mrocznym bohaterom dziecięcym, słodycz zostanie nieco poskromiona, a wizerunek słodkiego Jednorożca na zawsze odejdzie w zapomnienie, pozostawiając po sobie tylko mgliste wspomnienie.

Polecam tę humorystyczną, a przy tym wzruszającą opowieść o Amelce i jej towarzyszach - ja jestem nią całkowicie urzeczona i już niecierpliwie wypatruję kolejnego tomu, nie mogąc się doczekać tego, w jakim kierunku popłynie zwichrowana wyobraźnia Autorki.

niedziela, 17 lutego 2019

Morderstwo w Hotelu Kattowitz - Marta Matyszczak



Morderstwo w Hotelu Kattowitz to kolejna, druga już powieść Marty Matyszczak, której akcja w całości toczy się na Śląsku. Tym razem autorka porywa nas w samo serce Miasta Ogrodów, by tam prowadzić śledztwo w sprawie zabójstwa DJ Dzidzi - znanej i lubianej lokalnej gwiazdki pop, która zamordowana została na siódmym, wyłączonym z użytku piętrze hotelowym. W sprawę zaangażowany zostaje Solański, który przy asyście niezrównanego Gucia i nieustępliwej dziennikarki Róży Kwiatkowskiej szuka sprawcy, drążąc świat szołbiznesu, celebrytów, jutuberów i hejterów. Jego celem jest nie tylko odnalezienie mordercy, ale też zrehabilitowanie nadwątlonej już opinii społecznej na temat hotelu. Nie jest to proste, bowiem od dawna nie cieszy się on szczególną popularnością, a sprawy nie ułatwiają napięte stosunki między głównymi bohaterami.

W świetle katowickich neonów, nad szemrzącą Rawą, z ostatniego piętra hotelu Cubus, pod palmami zdobiącymi rynek, przy kawie pitej w Cafe Kattowitz i za drzwiami Teatru Ateneum rozgrywać się będą nie tylko wydarzenia istotne dla odnalezienia sprawcy, ale też rozwiązywane będą sprawy osobiste głównych bohaterów - nawet takie, których żadne z nich by się nie spodziewało. 

Nie ukrywam, że poza oczywistym humorem, który stanowi niezbywalną wartość tej książki, jej niewątpliwą wartością naddaną jest dla mnie znajomość okolic. Dzięki wiedzy dotyczącej topografii miasta, dzięki temu, że bywam w opisywanych miejscach, książkę tę czytałam z podwójną przyjemnością, wiedząc, gdzie dokładnie przebywają bohaterowie i jakie odległości dzielą poszczególne destynacje. 

To jednak wcale nie przyćmiło sprawy samego morderstwa - pisarka z doskonałą wprawą, niczym najbardziej wprawiony w bojach autor kryminałów wodzi czytelnika za noc, raz po raz kierując jego uwagę na mylny trop, po to, by ostatecznie całkowicie zaskoczyć rozwiązaniem. Choć w swoim życiu przeczytałam już setki kryminałów, nie udało się mi się wychwycić, kto jest sprawcą - brawo!

Polecam! Obiecuję, że jednocześnie pośmiejecie się i rozruszacie szare komórki, zmuszając je do szukania rozwiązań. Rozrywka gwarantowana!



sobota, 16 lutego 2019

Planetarium. Muzeum Kosmosu - Chris Wormell, Raman Prinja




Planetarium. Muzeum Kosmosu to kolejna po Animalium, Botanicum oraz Dinozaurium książka Wydawnictwa Dwie Siostry, która w cudownej, albumowej wersji prezentuje wiedzę o (wszech)świecie. Wielki format wypełniony kapitalnymi ilustracjami i ogromem wiedzy, której w tak przykuwającej uwagę wersji jeszcze nie widziałam. Książka ta od pierwszej do ostatniej stronicy wabi i nęci swym pięknem, zachęcając młodego (i starszego) odbiorcę do eksplorowania kosmosu i zgłębiania wiedzy o tymże. Już jej początek rozbudza miłość i fascynację tematem, uświadamiając jednocześnie (po raz kolejny), jak maleńki jest człowiek w obliczu ogromu wszechświata, jak nikła jest nasza planeta, galaktyka nawet, a jak często mamy wrażenia, bycia centrum wszystkiego. Książka ta przywraca prawidłową perspektywę, szerząc jednocześnie wiedzę.



Publikacja ta podejmuje szereg zagadnień, o których większość z nas słyszała, nie każdy jednak miał okazję pogłębić tematykę i utrwalić najważniejsze wątki. Podzielone one zostały, korzystając z nomenklatury planetariów, na sale. W każdej z nich znajdziecie informacje m.in. o promieniowaniu i jego rodzajach, typach teleskopów, obserwatoriów, galaktykach, szczegółowe wiadomości o Układzie Słonecznym (tu także o planetach karłowatych, kometach, asteroidach). Kolejna z sal dotyczy gwiazdozbiorów nieba północnego, gwiazdozbiorów nieba południowego; następna gwiazd (ich narodzin, cyklu życia, śmierci i czarnych dziur), a jeszcze inna Wielkiego Wybuchu, rozszerzania się wszechświata i końca wszechświata. 

Książka ta to kapitalny pomysł na prezent dla kogoś, kto interesuje się tematem, znajdzie tu on bowiem najważniejsze informacje, uporządkowane, opowiedziane z pasją i wzbogacone o tak piękne ilustracje, że trudno odwrócić od niej wzrok.

Ogromnie polecam - jeśli dotąd kosmos nie był tym, co znajdowało się w centrum Waszych zainteresowań, obiecuję, że to się zmieni. Drodzy Rodzice, bądźcie jednak gotowi na to, że po lekturze tej książki dziecko może zapragnąć albo wizyty w prawdziwym planetarium, albo też stworzenia swojej stacji badawczej w domu:)




piątek, 15 lutego 2019

Nasze małżeństwo - Tayari Jones


Nasze małżeństwo to książka, po której zapadłam na coraz rzadszą u mnie przypadłość, jaką jest książkowy kac.

Historia dwójki młodych ludzi, których jedyną winą było pojawienie się w złym miejscu o złym czasie. Jedna decyzja, która naznaczyła całe ich życie.

Zawsze byłam zdania, że życie to ciąg naczyń połączonych i wystarczy jedna decyzja podjęta teraz, a za 15 lat możemy się znaleźć w całkiem innym miejscu, niż gdybyśmy zadecydowali inaczej. W drobnych, jak się zdaje, sprawach, bo to drobiazgi definiują nasze życie. Tak też stało się w przypadku bohaterów, Celestial i Roya, młodego małżeństwa, które nie chcąc nocować u rodziców, podczas wizyty u nich zdecydowali się na spędzenie nocy w hotelu. Niestety, w tym samym miejscu doszło do gwałtu, a za winnego poszkodowana kobieta wskazała właśnie naszego bohatera. Nic to, że jego żona mogła poświadczyć jego obecność w jej łóżko przez całą noc. Był czarny, zeznania żony są mało wiarygodne, a zgwałcona jest pewna tożsamości przestępcy.

Para spędziła ze sobą osiemnaście małżeńskich miesięcy, zanim rozdzieliły ich więzienne kraty, mające stać się testem dla każdego z nich. Czy wierność i zaangażowanie poddane takiej próbie będą w stanie wytrzymać? Czy bycie żoną skazańca nie sprawi, że uczucie osłabnie, a wsparcie bliskich na zewnątrz pozwoli coraz częściej zapominać o niesłusznie skazanym mężu? Czy młoda kobieta mająca świadomość, że w ciągu najbliższej dekady jej ukochany nie wyjdzie zza krat ma prawo ułożyć sobie życie na nowo, czy jej powinnością jest pozostać wierną i czekającą?

Nasze małżeństwo podejmuje temat szeregu wątpliwości moralnych, ukazuje dramat dwójki ludzi, który tak naprawdę wyciągnął na światło dzienne to, z czym zmagać musieli się oni już wcześniej, co jednak zmyślnie zamiatali pod dywan. 

Książkę tę czyta się z zaangażowaniem i bólem, nie mając pojęcia po czyjej stanąć stronie - tak wiele tu szarości i niejasności, co innego sugeruje rozum, co innego serce. Autorce udało się napisać powieść tak dobrą, że jeszcze na długo pozostaje ona z czytelnikiem, zmuszając do zastanowienia się nad tym, na jakim etapie obecnie znajduje się nasze życie, czy czegoś nie wypieramy, czy żyjemy w zgodzie ze swoimi pragnieniami, czy z oczekiwaniami? (swoimi, cudzymi, naturalnymi, sztucznie wytworzonymi?).

Bardzo dobra rzecz. Polecam!

czwartek, 14 lutego 2019

Kropka z Błędem - Anna Taraska



Kropka z Błędem (tutaj) to jedna z najbardziej urokliwych książek Wydawnictwa Dwie Siostry dedykowana młodszemu czytelnikowi, który potrafi już samodzielnie czytać (choć oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by powiastkę tę czytał dziecku rodzic).

Jej bohaterka, Kropka, zamieszkuje zeszyt w trzy linie. Jest jeszcze mała, ale już wie, że gdy dorośnie, chciałaby pracować jako kropka nad i. Tymczasem jednak dzieciństwo upływa jej na zabawach - fika fikołki, bawi się ze swoim przyjacielem - kudłatym Błędem - i wisi do góry nogami na najwyższej linii, niczym na trzepaku. Ot, błogie i niewinne dzieciństwo, wypełnione radością i dobrą rozrywką. Wszystko to zmienić ma się w dniu, w którym znika Błąd. Nie ma go nigdzie - nie reaguje na nawoływania, nikt go nie widział, nikt nie może jej pomóc, zaś zrozpaczona Kropka ze strachu i zgryzoty nie może skupić się na niczym innym. Postanawia zaryzykować i udać się poza swój rodzinny zeszyt, by tam szukać swojego najlepszego przyjaciela. 

Po drodze Kropka natknie się na wiele niespodziewanych osób, poznając tym samym świat, który dotąd był jej nieznany. By znaleźć przyjaciela, przemierzy ona zeszyt wzorowej uczennicy Ewy, a także zeszyt, w którym od błędów będzie się wręcz roiło, żaden z nich jednak nie będzie jej Błędem.  Na swej drodze bohaterka spotka Cudzysłów, Korektor, Wektor, Iksa, Erratę, Pana Bemola i wielu innych, którzy wszelkimi dostępnymi środkami będą próbowali jej pomóc. Historia ta to urokliwy pean na cześć przyjaźni, w imię której bohaterowie są w stanie przezwyciężyć swoje słabości i lęki, nawiązując nowe relacje i prosząc innych o pomoc. Wzruszająca, ciepła, niezwykle pozytywna historia, w metaforyczny sposób pokazująca jak ważny może okazać się Błąd, jak istotną rolę pełnią znaki interpunkcyjne i wreszcie jak ogromna może być siła wyobraźni.

Oto opowieść, która budzi skojarzenia z Plastusiowym Pamiętnikiem, co u starszego czytelnika z całą pewnością sprowokuje podróż sentymentalną, zaś u młodszego będzie okazją do zapoznania się z tą urokliwą historią. Cudowna i nie do przeoczenia!

Książkę w bardzo dobrej cenie (-40%!) kupicie teraz na https://www.gandalf.com.pl/. Nie przegapcie jej!



Maria Magdalena - Paweł F. Nowakowski




Maria Magdalena jest jedną z tych postaci biblijnych, których wizerunek jest wykorzystywany najczęściej - ludzie z całego świata zastanawiają się kim była, dlaczego zyskała taką popularność, a plotkom dotyczącym jej życia nie ma końca.

Paweł F. Nowakowski na kartach swej książki zadaje jeszcze jedno, podstawowe pytanie: czy Maria Magdalena to jedna postać? Czy kobieta, którą Chrystus uratował przed ukamienowaniem to ta sama osoba, która namaściła go olejkiem? Ile prawdy jest w plotkach o tym, jakoby była ona żoną i matką dzieci Jezusa? (sic!) 

Historyk i teolog śledzi wszelkie, nawet najbardziej wyssane z palca doniesienia dotyczące tej postaci, starając się nakreślić - na tyle, na ile to możliwe - jej wiarygodny wizerunek. Próbuje tym samym zgłębić jej fenomen i dowiedzieć się, co sprawiło, że stała się tak nośnym tematem tekstów kultury. Prowadzi nas autor szlakiem fragmentów Pisma Świętego, malarstwa, tropem fragmentów książek autorów złaknionych taniej sensacji.


Podczas lektury towarzyszył mi unoszący się w pokoju zapach olejku nardowego, wartego w czasach biblijnych tyle, ile wynosiło roczne wynagrodzenie robotnika rolnego*.  To właśnie jemu poświęcone zostało sporo miejsca w tym opracowaniu, wszak to flakonik jest najpowszechniejszym atrybutem Marii Magdaleny. 

Choć książka ta nie należy do publikacji długich i przegadanych, podejmuje chyba najważniejsze wątki. A czy rozwiewa wątpliwości? Sprawdźcie sami.


*Kupić w tak pięknym flakoniku możecie go na Dayenu, gdzie czeka na Was również wiele innych gadżetów inspirowanych Pismem Świętym.





Atlas mitów - Thiago de Moraes


Atlas mitów, którego autorem jest Thiago de Meroas, mógłby kojarzyć się Wam ze sztampowym ujęciem mitologii - trochę greckiej, rzymskiej, może egipskiej jako dokładka i nic poza tym. Gdybyście książkę tę potraktowali w ten sposób, wiele byście stracili i wykazalibyście się ogromną niesprawiedliwością. Oto bowiem autor oddaje w Wasze ręce zbiór mitów z całego świata, wcale nie ograniczając się do tych najbardziej znanych. Obok wierzeń Greków, których uniknąć się nie da, wszak zostały najbardziej rozpowszechnione w naszej kulturze, zostaniecie pchnięci w ramiona mitologii o wiele bardziej orientalnej - na przykład japońskiej czy hinduistycznej. Autor powiedzie Was szlakiem dwunastu mitologicznych krain, odwiedzając każdą z nich i precyzyjnie nakreślając jej wizerunek, ucząc jak wiele różnych wierzeń, bóstw i herosów można wyróżnić na całym globie.

I tak oto traficie do świata Indian Ameryki Północnej, Azteków, Irlandczyków, Janomamów, Jorubów, a także do krainy mitów polinezyjskich, wspomnianych już japońskich, hinduistycznych, greckich, egipskich, jak również coraz modniejszych ostatnio słowiańskich i nordyckich.

Prawda, że to wszystko brzmi niezwykle apetycznie? Zerknijcie zresztą sami:


Autor dokonuje krótkiego przeglądu najważniejszych postaci, dbając jednocześnie o oddanie klimatu miejsca, z którego się wywodzą. Na tym jednak nie kończy. Każda mitologia, to nie tylko mapa, ale także karta opowieści oraz strona opisująca stworzenia i artefakty, które mogą się w nich pojawić. Znajdzie tu zatem czytelnik ogromne pokłady informacji, które wraz z rosnącym zainteresowaniem będzie mógł zgłębiać.


Jeśli szukacie dla dzieci czegoś oryginalnego, czegoś, czego jeszcze nie znali, ta książka z całą pewnością znajdzie ich uznanie - pęknie wydana, pokaźnych gabarytów, przykuwająca uwagę, intrygująca ujęciem tematycznym, o sporym potencjalne poznawczym - ja jestem pod wrażeniem i z całą pewnością będę ją podsuwać pod nos zarówno dzieciakom w szkole, jak i w rodzinie :)  Sama dowiedziałam się tylu rzeczy, że głowa mała. Teraz czas na uzupełnienie tej wiedzy "dorosłymi" lekturami:)

PS Wiecie co jeszcze jest w niej cudowne? Zapach. Intensywnie pachnie nową książką - aż tak mocnych aromatów drukarskich dawno nie czułam.

środa, 13 lutego 2019

Korona Przeznaczenia - Monika Magoska-Suchar, Sylwia Dubielecka



Po fenomenalnej Klątwie przeznaczenia nietrudno było mnie nakłonić do lektury drugiego, wydanego dzięki uporowi Autorek i ich fanów, tomu - Korony przeznaczenia. 

Chęć lektury jedno, życiowe koleje drugie, a co za tym idzie, moment, w którym ostatecznie sięgnęłam po książkę dość mocno oddalił się od dnia premiery. Jak zawsze, żywię jednak przekonanie, że to powieści same nas wybierają i wiedzą, kiedy jesteśmy na nie gotowi. Nadeszły ferie, nadszedł i czas powrotu Ariadny i Severa.

Korona przeznaczenia to prawie 800 stron tekstu, na których zmieściło się tak wiele intryg i zwrotów akcji, że wystarczyłoby ich na kilka mniejszych powieści. Kartki zbroczone zostały krwią (nie)winnych, mającą być zapłatą za szczęśliwe życie pary, której tak mocno kibicowałam w pierwszym tomie.

Oto bowiem były Mistrz Walk i jego ukochana myślą, że po ucieczce ze Związku na drodze do ich szczęścia nie stanie już nic. Szybko jednak okazuje się, że Przeznaczenie chce inaczej. By znieść ciążącą na parze klątwę, Severo musi zawrzeć pakt z Białą Damą, dla której pozyskać ma osiem milionów dusz. Drogą do ich zdobycia jest udział w politycznej rozgrywce, której chciał uniknąć, a u której końca stać ma tron Cesarstwa. Były Mistrz Walk musi odroczyć myśli o ślubie i mordować w imię miłości, o czym nigdy nie ma się dowiedzieć jego ukochana, a o czym przypominać ma mu jej trawione chorobą ciało, gdy tylko nadmiernie będzie się ociągał z wypełnieniem paktu.

W książce znajdziemy tyleż przeciwników, ileż zwolenników lorda Severo, co oczywiście potęguje napięcie. Tym, co denerwowało mnie podczas lektury była ociężałość umysłowa niektórych bohaterów i brak ich dociekliwości - ktoś odkrył coś, czego nie mógł odkryć, do tego w ciągu 5 minut od zdarzenia, a nikogo nie dziwi jakim cudem to się stało. I tak kilkakrotnie, co sprawiało, że nie raz i nie dwa zżymałam się podczas lektury. Zdziwiło mnie też to jak prędko główny bohater zdobywał popleczników - tak naprawdę 3/4 książki to wstęp do głównej części, która mignęła w zawrotnym tempie. Jako zaś, że jest to tom zamykający serię, nie do końca jestem zadowolona z zakończenia, choć pewnie cukierkowe i przewidywalne rozczarowało by mnie bardziej.

Powyższe przytyki nie są wcale próbą przekreślenia wartości tej książki, bo jest to niemożliwością - czyta się ją dobrze, a stronice same się przewracają. Chcę jednak podkreślić, że wiele w niej wątków nierozwiniętych, to zaś sprawia, że Korona przeznaczenia to w moich oczach książka nieco słabsza ni Klątwa przeznaczenia, która była dla mnie historią epicką i kompletną.


Nie zmienia to jednak faktu, że z całego serca polecam Wam zgłębienie losów Ariadny i Severa - gwarantuję, że pochłoniecie je w zastraszającym tempie, po czym staniecie się wiernymi fanami Autorek. To taki rodzaj historii, które dziś spotyka się już coraz rzadziej, powieść z pogranicza gatunków, łącząca w sobie m.in. elementy fantasty, romansu, o wielkiej sile narracyjnej.

Polecam.