Gdzie jest Elmer? Wyszukiwanka to kolejna już, ale jakże cudna książka z rodzaju znajdź i wskaż. Obchodzący swe urodziny słoń, Elmer, skrył się między bogactwem elementów ulokowanych na kolejnych stronicach. Jednak nie tylko jego będziemy musieli odnaleźć! Wraz z nim pochowały się prezenty, szalik, jajka, śpiewające ptaki, żabki i inne. Publikacja jest tak naszpikowana szczegółami, że tylko najbystrzejsze oko będzie w stanie dostrzec wszystko. A ile przy tym będzie zabawy!
Poszukiwania mogą być przeprowadzane na czas, mogą stanowić element rywalizacji, a ta zaś uczyni książkę dodatkowo atrakcyjną. Pomysłów na jej zastosowanie jest wiele. Nie ulega wątpliwości jednak, że jej głównym celem jest kształcenie u dzieci koncentracji oraz spostrzegawczości. Odbiorca trenuje także liczenie odnalezionych detali, a taki matematyczny trening przy okazji świetnej zabawy będzie naprawdę bezbolesny. Czy na pewno tylko u dzieci? Próg dzieciństwa przekroczyłam już dawno, a w książkę wsiąknęłam jak rzadko. Z wiekiem wzrok już nie ten, refleks trochę słabszy i to Elmer właśnie wziął moje zasiedziałe komórki w obroty i tak mnie wytrenował, że nie uwierzycie.
Odnoszę wrażenie, że to kapitalny trening dla każdego, kto nie boi dać się złapać z książką dla dzieci w ręku;) Uwierzcie mi, że znalezienie niebieskiego ptaszka z niebieskim dziobem pośród dziesiątek innych niebieskich ptaszków wcale nie należy do najłatwiejszych, nie mówiąc już o wydobyciu z morza szczegółów maleńkich żabek czy gumowej kaczuszki.
Na szczęście skala trudności jest dość spora - w książce znajdziecie wyszukiwanki zarówno bardzo proste i oczywiste, rzekłabym - treningowe, na rozgrzewkę - jak i szalenie wymagające.
To jak, kto ma odwagę stanąć do walki na spostrzegawczość ze swoim dzieckiem?:)
0 komentarze:
Prześlij komentarz