Przed Wami książka, która wciągnęła mnie tak, że o mały włos przegapiłabym swoją stację. Gdyby nie poszturchiwania przechodzących do wyjścia osób, siedziałabym w pociągu dalej, oddając się lekturze, która za nic nie chciała mnie wypuścić ze swojego świata. Całkowicie mną zawładnęła, co nie zdarza się wcale tak często i co jest niezwykle trudne do osiągnięcia w takie dni, gdy wiele myśli mnie rozprasza. Mitch Albom zrobił to po raz kolejny, udowadniając, że siła jego książek wcale nie tkwi w ich długości, lecz w jakimś trudnym do uchwycenia czarze narracji. Coś - nie do końca wiadomo co - każe nam czytać i całkowicie odrywa nas od rzeczywistości. Jakbyśmy znaleźli się w innym wymiarze, jakby pewne światy zaczęły się przenikać.
Jest to o tyle wymowne, że sama książka również opowiada o przenikaniu się dwu światów - ziemskiego i niebiańskiego. Pięć osób, które spotykamy w niebie autorstwa Alboma, książkę będącą inspiracją do napisania tej, czytałam kilkakrotnie, po raz pierwszy odkrywając ją w czasach gimnazjum. Szczerze mówiąc, sądziłam, że Kolejna osoba, którą spotkamy w niebie, będzie zwykłym odcinaniem kuponów od popularności, ale bardzo pozytywnie się rozczarowałam.
Oto historia młodej kobiety, Annie, której jak dotąd los nie oszczędzał. We wczesnym dzieciństwie jej mama rozstała się z agresywnym tatą, za co dziewczynka przez lata obwiniała siebie, widząc przyczynę jego odejścia w swojej niesubordynacji. Niewiele później dziewczynka stała się uczestniczką wydarzenia, które na zawsze zmieniło nie tylko jej życie, ale także świat innych ludzi. Swoje kolejne urodziny spędzała ona z mamą i jej nowym partnerem w Rubylandzie. Dziewczynka dostała kupony do wykorzystania w parku rozrywki, a w pakiecie także pełną wolność - jej mama była bowiem zbyt zajęta mężczyzną, by martwić się o dziecko. W pewnym momencie, na skutek bardzo nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, bohaterka znalazła się pod zapadającą się gondolą. Gdyby nie mężczyzna z obsługi, Eddie, który wypchnął ją spod spadającego metalu, dziewczynka zginęłaby na miejscu. Pracownik poświęcił dla niej swoje życie, jednak Annie na skutek wyparcia w ogóle tego nie pamiętała. Jedyne, co wiedziała, to fakt, że w wypadku niemalże straciła dłoń, która tylko dzięki przytomności obecnych tam ludzi mogła zostać jej przyszyta. To wydarzenie naznaczyło ją i jej rodzinę na zawsze. Historię Eddiego poznaliśmy w poprzedniej książce, teraz czas na opowieść dziewczynki, która zapoczątkowała jego podróż po niebie.
Po latach, gdy Annie właśnie wychodziła za mąż, jej przeszłość odezwała się, a widmo unikniętej w dzieciństwie śmierci ponownie ją otoczyło. Wskutek nieszczęśliwego wypadku, w noc poślubną, Annie ginie i tym razem Eddie będzie jedną z pięciu istot, które spotka w niebie, i które nauczą ją, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny, a każda spotkana w nim osoba i każda decyzja, może zupełnie odmienić nasze życie, kierując je na inne tory.
Piękna, wzruszająca opowieść, afirmująca życie i pozwalająca je docenić, a przy tym ukazująca, że każdy koniec jest początkiem, a wszystko co nas spotyka ma głęboki sens - nierzadko widoczny dopiero z dalekiej perspektywy. Niezwykle mądra, przejmująca historia młodej kobiety, od której nie sposób się oderwać. Prawie przeoczyłam stację, nie mogłam zasnąć, nim jej nie skończyłam, a po odłożeniu nie mogłam zasnąć, bo setki myśli zaprzątały mi głowę - co by było, gdybym kiedyś dokonała takiego wyboru, a nie innego? Co gdybym poszła w lewo, a nie w prawo? Co, gdybym wyszła z domu 10 minut później? To właśnie te pozornie błahe decyzje mogą całkowicie odmienić nasze życie.
Doceniajcie to, co macie - zdrowie, rodzinę, każdy dzień życia. Nie wiadomo kiedy niebo się o Was upomni.
Gorąco polecam Waszej lekturze i refleksji.
Inne książki Autora na blogu:
Kolejna osoba, którą spotkamy w niebie - Mitch Albom, opinia o ksiażce, recenzja, wydawnictwo, wydawnictwo Albatros
0 komentarze:
Prześlij komentarz