Czasami warto odpocząć. Czasami warto zrobić sobie przerwę. Czasami warto po prostu być [1]
Opowieści z Białej Doliny są jak podróż do krainy dzieciństwa. Tekst Przemka Corso wraz z ilustracjami Marceliny rozbrzmiewają w głowie starszego czytelnika niczym pieśń przeszłości, zaś dla młodszego może być doskonałym wstępem do klasyki lub jej uzupełnieniem.
Publikacja ta przywodzi na myśl przede wszystkim Muminki, nieustannie kojarzy się z Ronją, sentencjonalnie nawiązuje do Kubusia Puchatka, lisi bohater przypomina mi Małego Księcia, zaś ilustracje otwierają w głowie furtkę z napisem Rumcajs. Wspaniała to historia, nazywana listem miłosnym do książek mojego dzieciństwa, z czym absolutnie się zgadzam!
Rzecz rozpoczyna się zgoła niecodziennie - oto ktoś próbuje ukraść las! Podstępem, bez słowa, zawłaszcza sobie kawałek po kawałku, narażając życie mieszkańców Doliny na kolosalne zmiany. Sprawa natychmiast zostaje zgłoszona Nadleśniczemu Bębnowi, ten zaś deleguje jej rozwiązanie Leśniczemu Gałązce, z którym nie od początku łączą go dobre relacje.
Swoją cegiełkę do akcji detektywistycznej dokładają także Mia i Anaszka, wnuczki Dziadka Bębna, które gdy tylko usłyszały o znikającym lesie, postanowiły na własną rękę dociec sprawcy. Wybrały się więc do lasu, który - jak się zdawało - znały jak własną kieszeń i... zgubiły się. Dzięki Liskowi Pietruszkowi, który poszedł z nimi, udało im się nawiązać ciekawą znajomość...
Książka składa się z siedmiu rozdziałów, które wzajemnie się uzupełniają, przedstawiają bowiem wydarzenia z perspektywy różnych bohaterów. Różnych pod każdym względem: każda postać bowiem to odmienny rys charakterologiczny. Mamy postaci narowiste, spokojne, filozoficzne, opiekuńcze.Całość ma niezwykle uniwersalną i ponadczasową wymowę. Pod płaszczykiem opowiedzianej historii skrywają się bowiem sprawy wielkiej wagi: ekologia, szacunek do przyrody i wsłuchiwanie się w nią, slow life, cieszenie się chwilą, odnajdywanie radości w rzeczach niepozornych, uczenie się przegrywania i radzenia sobie z porażką, przyjaźń, miłość i wartość drugiego człowieka.
Podoba mi się ukazanie opozycji świata dorosłych i dzieci, które zdają się siebie wzajemnie nie rozumieć, a mimo to współistnieją w harmonii. Dorośli dają pociechom sporo wolności, te zaś (dość niepokorne) korzystają z niej aż miło, idąc odważnie przez świat (czyż to nie jasne nawiązanie do Ronji?).
Opowieści z Białej Doliny to książka tak dla dorosłych, jak dla dzieci. Wspaniała - kupujcie w ciemno!
A ja z radością czekam na kolejną część...:)
Posłuchajcie, co mówią o niej autorzy:
Tutaj zaś możecie zajrzeć książce pod okładkę i zakochać się w ilustracjach, a także przeczytać fragment.
____
[1] Opowieści z Białej Doliny, Kraków 2022, s. 142